czwartek, 21 grudnia 2017

Ciasteczkowo

         Rano ocknął mnie dźwięk komórkowego budzika. Rano... moja córcia powiedziałaby, że to noc, bo przecież jest ciemno. Pocieszyłam się myślą, że to ostatni dzień nauki przed przerwą świąteczną. Jutro już tylko wigilie klasowe. Wreszcie!! Nie będzie zadań domowych, nauki do sprawdzianów, testów, kartkówek i odpowiedzi ustnych. Uf... W tym miejscu rodzice oddychają z ulgą.
        Po tym miłym porannym akcencie, nadchodzi druga myśl. No dobra... dzisiaj tylko małe zakupy po odprowadzeniu córci (pierworodny chodzi już sam) i... zabieramy się za ciasteczka, które ambitna matka obiecała upiec na jutrzejszą wigilie klasową -_-'. Spoko, spoko. Ciasto wyrobię szybko, składniki mam już przygotowane. Później godzinka w lodówce i zabieramy się do wałkowania, wykrawania i wypiekania. Czyli co?, pierwsze skojarzenie "www". Szkoda tylko, że nie ma to nic wspólnego z internetem, bo nawet przepis jest z książki kucharskiej.
       Nic to... Wyszykowałam młodzież. Przygotowałam ubrania, zrobiłam śniadania, odprowadziłam. Zrobiłam zakupy tak szybko, jak tylko było to możliwe w tym wariactwie przedświątecznym, a potem zabrałam się za obowiązki domowe. Ponieważ w domu znajduje się jeszcze mały pełzak (najmłodsze dziecię - druga córcia), wiadomo, jak to wygląda. Wszystko z doskokiem do najbardziej potrzebującej uwagi + oczy dookoła głowy, aby nic się jej nie stało i nie pożarła niczego niedozwolonego.
     W ten sposób, gdy starsza wróciła ze szkoły po 13, ja tak naprawdę dopiero rozpoczęłam przygodę z wycinaniem ciasteczek, a z piekarnika wyciągnęłam pierwszą partię. Radości moje oczywiście chciało mamusi pomagać. Zatem wyciągnęłam jej osobistą stolnicę oraz wałek i zabrałyśmy się wspólnie do roboty.
       Teraz dochodzi godzina 19, a ja wciąż siedzę przy piekarniku ^^. Jednak pocieszeniem mym myśl ,o tym, co usłyszałam od swojego dziecka w czasie wspólnej pracy, gdy spróbowała jednego z ciasteczek. "Mamusiu, to ciasteczko jest pyszne. Ty robisz najlepsze ciasteczka" ^^.
        I tym pozytywnym akcentem.... Ha!! Mam was! Chcielibyście się mnie tak szybko pozbyć, nie?. A guzik!. Co tak sama będę tę kuchnię okupowała!. Ale, ale! Jest postęp. Do piekarnika powędrowały właśnie ostatnie ciasteczka, wysprzątałam już częściowo kuchnię i zostały tylko gary.

    Ogólnie, to bardzo ciesze się na nadchodzące święta. W ogóle bardzo lubię ten czas. Mimo wszystko, mimo tego, że otoczką tego wszystkiego jest masa roboty, gotowania, sprzątania i całej reszty. Dla mnie ten czas kojarzy się z optymizmem, szczęściem i spotkaniami rodzinnymi w domowej, kochającej atmosferze. No i oczywiście z prezentami od Aniołka pod choinką^^.
       Mój kochany tatuś odszedł od nas zbyt wcześnie, bo miałam wówczas zaledwie 7 lat. Pozostawił po sobie jednak wiele wspaniałych wspomnień i choć, zapewne gdyby nie zdjęcia, nie pamiętałabym już nawet jak wyglądał, to pamiętam to, co najważniejsze. Zieloną, pachnącą, żywą choinkę, którą wszyscy wspólnie ubieraliśmy, wspólne wygłupy i zabawy, niezapomnianą magię pojawiających się znienacka prezentów. Oczywiście to wszystko było zasługą nie tylko taty, ale również mamy. Do tego wspólne lepienie pierogów czy raczej w naszym wykonaniu zabawa ciastem ^^, zapachy z kuchni, cudowny karp w panierce i pierogi z kapustą!. Czego dziecku trzeba do szczęścia więcej?. A to wszystko zostało w głowie i sercu. Cóż... nic nie poradzę na to, że jestem niepoprawną romantyczką i w świętach widzę to, co pokazują w filmach ^^. Jakoś mi to nie przeszkadza. Po prostu jest we mnie magia Świąt.
           To co, że czekają mnie jeszcze dwa ciężkie dni przygotowań!?. Perspektywa spędzenia Wigilii i świąt w moim rodzinnym mieście z ukochanymi ludźmi sprawia, że to wszystko mnie bawi, a zmęczenie na koniec dnia jest przyjemne. Ogólnie mam w sobie coś takiego, że świadomość, iż innym smakują moje potrawy, sałatki, ciasta i inne wypieki sprawia, że robię to z radością i satysfakcją. Torty na urodziny dzieci także robię sama. Piekę biszkopty i ba! formuję w różne kształty ^^. Ale o tym innym razem ;).

         No dobrze, już was nie przetrzymuję, w końcu każdy ma masę roboty w tym czasie, a na mnie czekają gary do mycia ^^.

Pozdrawiam,
Agafi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz