wtorek, 21 sierpnia 2018

Kolejny wpis z serii "Z życia Urzędu Pracy"

  Urząd pracy zawsze mnie powalał, a konkretnie pracujący tam ludzie. Z całym szacunkiem dla swojej płci i biorąc pod uwagę również pewnego pana, z którym dawniej miałam nieprzyjemność mieć styczność... - bądźmy szczerz, głównie dotyczy to pań . Zatrudnionych zresztą w mocno przeważającej ilości w tym miejscu.
   To, że wiecznie chodzą na szpileczkach (często w miniuweczkach...- mało stosowny ubiór, jak dla pracownika urzędu moim zdaniem) z kubeczkami, czajniczkami, a ostatnio nawet, jak modelki na wybiegu z pustymi rękami - to się już przyzwyczaiła. Jednak to, czego byłam świadkiem dzisiaj, to szczyt bezczelności i hipokryzji tych państwa(czy raczej pewnych pań)...
   Weszłam do pokoju (uprzednio pukając) ewidencji bezrobotnych - potrzebowałam pewnego zaświadczenia - gdzie zapytałam czy można. Jedna pań, lekko z łaską zaprosiła mnie do środka. Dwie panie (w tym ta, która mnie poprosiła do siebie) siedziały przy swoich stanowiskach, a dwie pozostałe siedziały razem przy jednym plotkując sobie żwawo. Lux, jak nic się nie dzieje i nie mają żadne roboty (ale czy na pewno?), to ja nie mam nic przeciwko. Choć ich dzień pracy niedawno się zaczął, bo była ledwie 7:30...
   Siadłam i powiedziałam pani z jaką sprawą przychodzę, a obok mnie tamte wspomniane gawędziły sobie nadal przyciszając głos. Jedna z nich siedziała na miejscu dla usługobiorców urzędu. Wtem do pokoju zapukała i weszła inna kobieta zadając to samo pytanie, co ja chwilę wcześniej "czy można?", na co pani siedząca nota bene na miejscu przeznaczonym dla przybyłem odwróciła się ledwie zauważalnie przez ramię i pyta "pani do rejestracji?", młoda kobieta odpowiada twierdząco, a ta do niej tonem niemal oburzonym "To proszę do pokoju nr. 7!", po czym powróciła do rozmowy o pierdołach z koleżanką po fachu... 
   Uwierzcie mi.... mina tamtej kobiety i mają niewiele się różniły... Serio?!. To one tam są, żeby pracować czy po to, żeby sobie bąki zbijać i rozmawiać o prywatnych sprawach swoich i innych?. 
   Dlaczego określiłam to jako szczyt bezczelności, to chyba wiadomo... Jej za przeproszeniem "zasranym" obowiązkiem jest zająć się osobami bezrobotnymi, które do nich przybyły (niezależnie od tego w jakim celu i z jakiego powodu). Jeśli 4 kobiety "pracujące" siedzą w pokoju, a tylko jednak obsługuje, to sorry, ale coś tu jest nie tak!.
   Mało tego. Zaraz po tym, jak pani bezrobotna wyszła do tego samego pokoju weszła kolejna, piąta już pani po "fachu", która podeszła do kobiety siedzącej plecami i również zaczęła sobie z nią świergolić o tym, jak to ma sukienkę i buty dobrane, jakby to był zestaw.... no litości...
   Dlaczego powiedziałam, że to również szczyt hipokryzji?. Bo nie raz spotkałam się z zachowaniem pracujących tam ludzi, które świadczyło o tym, że każdy bezrobotny, który do nich przychodzi jest gorszy od nich. No przecież nie ma pracy!. No z pewnością mu się nie chce pracować!. Albo co gorsza, śmie pobierać zasiłek, który MU SIĘ NALEŻY, JAK ŚLEPEJ KURZE ZIARNO!!.
   Nosz ludzie... trochę ogłady i zdrowego rozsądku.... już pomijam, że osoba w takim miejscu powinna być cierpliwa i wyrozumiała oraz pomocna, bo trafiają tam różni ludzie: z większym i mniejszym, lub bez wykształcenia, bardziej i mniej inteligentni czy rozwinięci lepiej lub gorzej.

   Naprawdę... w takich chwilach, jak nie jestem wredna i zawistna, to mam ochotę życzyć, aby takie osoby stanęły po drugiej stronie balustrady i na własnej skórze przekonały się, jak to jest.

   Na szczęście w urzędzie załatwienie wszystkich spraw w różnych pokojach u różnych "cudownych" pań zajęło mi 10 minut, więc nie musiałam więcej na to patrzeć i wysłuchiwać niewychowanych, bezczelnych ludzi, którym się wydaje, że są nie wiadomo kim, bo pracują, gdzie pracują. Sorry resory, ale Bogami to wy nie jesteście.
  W takich chwilach cieszę się, że niż niedługo... już za chwilę się z nimi pożegnam :P ^^

   Reszta dnia minęła mi bardzo aktywnie (przede wszystkim umysłowo), ale też miło i przyjemnie ^^. Doceniam też to, że ktoś inny docenia mnie i moja pracę, niezależnie od tego jaka ona jest oraz czy przynosi namacalne zyski.

Ps. Powiem wam, że choć jestem ostatnio zalatana, zmęczona, zajęta umysłowo bardzo mocno i niewyspana, a dziś wstałam wcześnie rano - to o dziwo miałam w głowie pełno myśli i pomysłów. Chyba pani "WENA" się rozkręciła na dobre :P . Mam nadzieje, że jej tak zostanie, co bym miała więcej tematów do pisania tutaj ^^.
Dzisiaj miałam ich całe mnustwo, ale połowy już nie pamiętam ^^'.
Uciekam na dziś, bo chyba umysł zaczyna szwankować, a przy okazji i reszta organizmu ;).

Pozdrawiam,
Agafi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz