sobota, 12 maja 2018

Pogratuluj dziecku!, nawet jeśli dla Ciebie to dane zdarzenie jest bzdurą

   Wczoraj oglądałam nowy odcinek jednego ze swoich "filmów" - nie ma większego znaczenia co to, znaczenie ma zaś treść i przesłanie, które powinno się z niego wynieść. To właśnie uwielbiam w tym najbardziej! Są kraje, gdzie twórczość zawsze niesie ze sobą piękne przesłania, która daje do myślenia (szkoda, że tak wiele osób tego nie zauważa i ślepo widzi w tym tylko "bajeczkę", ale cóż poradzić na ludzką ślepotę i głupotę? ^^).
   Wracając do tematu. Pewna grupka dzieci, nastolatków w pierwszej fazie tego okresu zdawała egzamin, który dla większości znaczył naprawdę wiele. Zapewne dla niektórych był kwestią "życia i śmierci" w ich nastoletnim mózgu ;). Po zaliczonym egzaminie ich dzieci, dwóch ojców wymieniło dosłownie 3 zdania w tym temacie. Pierwszy zdziwił się, że ten drugi nie okazuje zadowolenia i dumy, więc zwrócił mu uwagę, że mógłby się trochę rozchmurzyć choć raz. Na to drugi odpowiedział mu "Czy należy świętować rzeczy oczywiste?" po czym odszedł. Pomijając fakt, że dla tej postaci to zachowanie jest standardowe (zresztą sam podobnie traktowany był przez swojego ojca), to nasunęła mi się myśl - dla mnie oczywista.

   Czy należy świętować rzeczy oczywiste? - w przypadku dziecka, zwłaszcza własnego? TAK, zawsze i wszędzie!. Tak wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wielkie znaczenie ma nasza reakcja dla dzieci. Jak wiele znaczy dla nich dobre słowo, uśmiech, przytulenie.
   Jasne... część z tych dzieci po latach zrozumie "mój ojciec, moja matka po prostu taki/taka jest", a część do końca życia będzie chować urazę do swojego rodziciela za jego oschłość  brak okazywania uczuć, miłości i dumy ze swojej pociechy.
   Uraza do rodziców to jednak najmniejszy problem. Bowiem brak aprobaty, brak pochwał i obojętność na rzeczy ważne dla dziecka najczęściej skutkuje obniżeniem jego własnej wartości. To z kolei pogłębia się z wiekiem i powoduje mnóstwo problemów w szkole, pracy, życiu społecznym. Część osób o niskiej samoocenie nie umie sobie poradzić z wieloma rzeczami, albo są zwyczajnie wykorzystywani przez innych i czasem nawet dodatkowo gnębieni. Pomijam już fakt, że takie osoby gnębią siebie same, co prowadzi do jeszcze gorszych problemów.
  Jasne, da się z tego wyjść, ale ogromnym kosztem, a niektórym się to nie udaje wcale. Warto zatem zastanowić się czy chcemy tego dla swoich dzieci. Obserwujmy siebie samych i zastanówmy się czy, aby na pewno należycie reagujemy na zaangażowanie naszych dzieci. Czasem można coś przeoczyć, bo rzeczy dla nas proste i oczywiste dla dziecka mogą być cudem świata lub największym wyczynem.
   Jeśli widzisz, że Twoje dziecko opowiada Ci o czymś, - choćby o bzdurce - z wielkim entuzjazmem, również wykrzesaj z siebie ten entuzjazm, jakby i dla Ciebie, to co się dzieje było tak samo niewiarygodne, jak dla Twojego dziecka.

   Wiem i ubolewam nad tym, że do pewnych ludzi - tych, do których najbardziej powinno - to nie dotrze. Zal mi dzieci/ludzi, których rodzice nie okazują/nie okazywali nawet minimum zadowolenia z nich, a potem, gdy doprowadzili własne pociechy do niskiej samooceny - do stanu, w którym inni wykorzystują ich lub niczego nie są w stanie osiągnąć, bo zwyczajnie w siebie nie wierzą - nazywają ich nieudacznikami i mówią, że im wstyd. 
  Tak powinno być im wstyd, ale za siebie samych!. A tak niewiele trzeba, aby uniknąć tego, by zwiększyć prawdopodobieństwo, że dziecko będzie w przyszłości człowiekiem pewnym siebie i swojej wartości!.

   Oczywiście nie wykluczam tego, że czasem niska samoocena bierze się z innych powodów - środowisko rówieśnicze, charakter osobisty danego człowieka i wiele innych. Znam takie przypadki osobiście. Mimo to uważam, że rodzice, jako pierwsze i najważniejsze osoby w życiu człowieka (również pierwsze środowisko) mają największy wpływ na naszą samoocenę.
    Sama, gdy widzę, że moje dzieci w siebie w jakichś sytuacjach nie wierzą, to robię wszystko, aby wesprzeć ich i udowodnić, że dadzą radę. Rozmawiam, podaje przykłady innych trudnych zdarzeń/rzeczy, jakie pokonali/wykonali. Mówię, jak dumna z nich jestem oraz, że WIERZĘ W ICH!. Jestem pewna, że sobie poradzą i z tym. Wierzę, że poradzą sobie ze wszystkim, a w razie czego obok jesteśmy my, ich rodzice ^^.
Czy muszę podawać tu przykłady?. Jeśli tak, to proszę:
- Pogratuluj dziecku, że samo ubrało but/skarpetkę/spodnie - nawet jeśli inne dzieci w jego wieku już dawno to potrafią. Zwłaszcza, gdy sprawiało mu to problem. Nie zbywaj, go słowami, że "ktoś" już to umie od dawna, inni już to potrafią, a Ty?
- Powiedz, że jesteś dumny/a, bo udało mu się połączyć klocki, ułożyć puzzle - to nie ma znaczenia ile ich było i jakiej są wielkości, dla Twojego dziecka mogło być to wyczynem.
- Chwal każdą ocenę, zaliczoną klasówkę, kartkówkę, pracę domową i szkolną. A jeśli coś pójdzie nie tak nie krzycz, nie złość się Powiedz, że szkoda, ale trudno, zdarza się najlepszym,a wszystko można poprawić.

Zwróćmy większą uwagę na nasze dzieci, to co ich cieszy, fascynuje i bawi. Na ich małe i duże problemy. A przede wszystkim zwróćmy uwagę na siebie samych i nasze zachowania w stosunku do nich.

Pozdrawiam,
Agafi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz