poniedziałek, 22 stycznia 2018

Sieczka w głowie... natłok myśli i zdarzeń.

     Szczerze przyznam, że pomimo mojego pozytywnego nastawienia u śmiechu na ustach, każdego dnia, ten nowy rok zaczął się od masy bardzo złych, wręcz tragicznych w skutkach zdarzeń i wieści... (pomijam, że w wiadomościach, co chwilę jakieś tragedie i śmierć...aż strach muzyki w radiu słuchać...). Nawet wczoraj otrzymałam wiadomość, że w sobotę odszedł za tęczowy most kocurek mieszkający u mojej mamy, którego to ja przytaszczyłam początkiem liceum do domu. Miał już 16,5 roku i ostatnimi czasy wyglądał już bardzo źle, dlatego spodziewałam się tej wiadomości, a mimo to żal czarnego łobuza.
     Tak, tak. Jak przystało na wiedźmę miałam własnego czarnego kota ;)
     Żeby nie było, że tylko źle i tylko łzy w oczach. Wczorajszego wieczoru przyszedł na świat mały Gabryś, synek mojej przyjaciółki ^^. Z tego miejsca pragnę raz jeszcze serdecznie pogratulować rodzicom i starszemu o półtorej roku i jeden dzień bratu ;).
       A no i jeszcze znów miałam "przygody urzędowe", ale stwierdziłam, że aż szkoda w ogóle o tym wspominać. Tym razem nie miałam szczęścia do człowieka za stołkiem ;), tyle powiem tylko!.
     W ostatnim czasie przez to wszystko, w mojej głowie kłębiło się tak wiele różnych myśli, tyle niby miałam do powiedzenia/napisania, a jednak spełzło na niczym... Co siadałam do pisania lub choćby zbierałam myśli do kupy, żeby miało to jakiś sens, to dochodziłam do wniosku, że nie.. to nie jest dobry pomysł. Albo temat zbyt smętny, albo też nie chciałam naruszać czyjejś prywatności i rozdrapywać przykrych ran. W końcu jeden uzna, że oddałam hołd, a ktoś inny będzie oburzony, bo nie życzy sobie, by pisać o jego bólu i stracie...
    Czasem nachodziły mnie myśli, że najwięcej czytelników przyciągają blogi i posty dotyczące dzieci i ich wychowania. Wszystko fajnie. Jesteś przecież matką, pedagogiem z doświadczeniem w pracy z dziećmi w różnym wieku!. Ale potem przypominam sobie te wszystkie czytane farmazony, te komentarze i kłótnie ludzi w nich... I szybko dochodzę do wniosku, że na co mi to? Czy potrzeba mi, żeby jeden mądry z drugim wykłócał się o słuszność moich teorii i zachowań?. Cóż... akurat w psychologii i pedagogice jest (moim skromnym zdaniem) tak, że ponieważ należy rozpatrywać ludzi (tak, dziecko też ludź) w formie jednostki, a co za tym idzie każdy jest inny i należy do niego dostosowywać wiele istniejących teorii lub też tworzyć nowe.
      Nie ukrywam, że z pewnością nie raz zdarzy mi się napisać post w tym temacie i kierunku!. Jednak czy chcę, aby cały mój blog był temu poświęcony?. Przecież nie tego oczekiwałam, przecież szukam zainteresowania moim pisarstwem!. Przecież marzę o wydaniu książki...
       Czasem łapie się natomiast na czymś innym - "A może by tak założyć drugi blog, fotograficzny i zamieszczać w nim swoje najlepsze zdjęcia?". I tu takie RYP! prosto w łeb, najlepiej wałkiem do ciasta... "Mało masz roboty kobieto?, mało zajęć?". No... nie... niestety nie. A, że za jakiś czas mam nadzieję, spełnią się moje dalsze plany, na pewno będę w tym kierunku zakładała stronę internetową, więc na co mi jeszcze teraz dodatkowy blog?.
      To o czym pisać dzisiaj?. O tym, że ryby na mnie patrzą, bo akwarium nie umyte?. O tym, że za oknem wreszcie piękny śnieg i wszyscy w koło chwalą się, jakie to zabawy na śniegu mają i jakie cudne bałwany ulepili, a my siedzimy zamknięci w czterech ścianach, bo jedno z gorączką, a drugie rzyga?... A trzecie... trzecie odpukać zdrowe, ale znów ze szczepienia nici, koro reszta nie jest na chodzie... Trzecie z dnia na dzień zmieniło się z pełzaka w małą jaszczurę, a teraz już korzysta z każdej okazji do tego by stać w pionie. Łóżko, krzesło, kosz z zabawkami, suszarka na pranie, stolik. Jak trzeba to nawet zabawki i paczka pieluch są dobre,żeby wstać ^^.
      Ja się mogę pochwalić, że kupiłam sobie te nieszczęsne kozaki ^^. No może nie idealne, ale jak na tegoroczny wybór najlepsze, jakie były dostępne. Grunt, że mam w czym chodzić zimą. 
     I przede wszystkim z przepisywaniem książki, też mogę się pochwalić, bo powoli ku końcowi (mam już 233 strony na 298 ^^. (skończę ten post i wracam do pisania dalej... na ile mi dzieciaczki dadzą). To znaczy ten... jak to przerobię na właściwy format to będzie pewnie ponad 300, bo oczywiście sprawdziły się moje przepowiednie i no... ten tego... sporo się poprawiło, dopisało... i książka dorobiła się podziału na rozdziały... (siostra na M - dostaniesz już nową wersję, starej nie dam już ^^)
      I co mi z tego wyszło?. Post o wszystkim i o niczym. Kurcze, patrz!. Taka sieczka, jak w mojej głowie ^^. Nie. W mojej głowie jest o wiele , wiele gorzej!

      Tak patrze na te moje wypociny i sobie myślę.... Nie ma to, jak rozmawiać samej ze sobą ^^. Zadawać sobie pytania i na nie odpowiadać, hahaha. Ale może mi to wybaczycie?.

      A swoją drogą!, jak wam się podobały te fragmenty mojej powieści, które zamieszczałam do tej pory?. Chcecie ciąg dalszy czy sobie darować?
Czekam na jakieś wasze zdanie w tym temacie. 

Pozdrawiam,
Agafi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz