niedziela, 5 sierpnia 2018

Nadchodzi nowe

   Wakacje, wakacje i.... CZEMU DO JASNEJ CIASNEJ TEN CZAS TAK SZYBKO LECI!?.
   Jak pomyślę o wrześniu, to coś mi się robi, więc zwyczajnie o tym nie myślę ^^. Ciesze się tym co jest teraz, żyję każdym kolejnym dniem i robię, to co do mnie należy przygotowując się do tego, co ma nadejść już niedługo.

   Myślę, że teraz mogę już uchylić rąbka tajemnicy i "pochwalić się" swoim małym sukcesem ^^. Otóż pod koniec czerwca złożyłam papiery rekrutacyjne do projektu "Mój szef to ja", aby starać się o dotację na otworzenie własnej działalności gospodarczej. Dokumenty wypełniałam na szybko, bez większego namysłu i wiedzy w tym temacie, więc też nie miałam większych nadziei na cokolwiek. (Daruję wam i sobie opowieść o tym, co - a raczej kto... - mnie zmusił do tak nagłego i radykalnego kroku... Bo choć oczywiście sama planowałam i tak się o to starać, to miało być to zrobione w innym czasie i z większą rozwagą i namysłem). Jakież więc było moje zaskoczenie, gdy 13.07. odebrałam pismo, że przeszłam pierwszy etap rekrutacji i zapraszają mnie na rozmowę z doradcą zawodowym - czyli drugi etap rekrutacji O_o.
   Cieszyłam się i na ile lekko przygotowałam (głównie dotyczyło to przyszykowania wszelkich dokumentów dot. mojego doświadczenia zawodowego oraz wykształcenia), ale stwierdziłam, że podejdę to tego bez stresu i na zasadzie "Będzie co ma być. Nic na siłę". W końcu nawet jeśli się nie uda, to nie koniec świata nie?. Zawszę mogę próbować innym razem ponownie już mając doświadczenie w tym temacie ;). A nawet jeśli nie dostanę dotacji, to co?. I tak zamierzam uruchomić działalność!. Najwyżej będzie to trwało trochę dłużej.

   Takie właśnie miałam myśli przed spotkaniem z doradcą. Wiedziałam zresztą, że wyników i tak nie otrzymam od razu, ale dopiero po jakimś czasie, więc nie było sensu się zamartwiać i stawiać na baczność.
   Wiecie jednak jak to jest. Człowiek nawet mając pozytywne nastawienie i spokojną duszę, jak czegoś pragnie, to się stresuje, choćby podświadomie. Taki mały stres dorwał mnie na dzień przed spotkaniem, toteż skorzystał na tym dom, który wówczas gruntownie wysprzątałam ^^'. Życie.
   Na samo spotkanie przyjechałam sporo przed czasem (z powodu utrudnionej ostatnio komunikacji między nami, a miastem - przebudowa mostu trwa). Kiedy czekałam cierpliwie na swoją kolei nie musiałam się martwić o stres i głuchą ciszę, gdyż w sali obok, gdzie uchylono drzwi trwało szkolenie wcześniejszych rekrutów. Uśmiałam się słysząc ich rozmowy, żarty i ciekawe anegdotki ^^.
   Samo spotkanie przebiegło w bardzo pozytywnej atmosferze. Okazało się też, że niepotrzebnie dźwigałam ze sobą wszystkie papiery dotyczące mojej skromnej osoby :P. W sumie jedyne, co wykorzystałam to referencje z ostatniej pracy. Przygotowałam również pendriv ze zdjęciami, które miały wykazać moje doświadczenie w tym, co zamierzam robić, ale niestety... Nie wiedzieć jakim cudem to cudo nauki i narzędzie pracy wielu ludzi dzisiejszych czasów, nie chciało pasować do komputera pani doradczyni!!. Pani uznała, że najwyraźniej ma przestarzałego lapka i nic z tego nie będzie. Szkoda mi było, ale cóż poradzić na złośliwość rzeczy martwych?. Najwyraźniej tak miało być ;). Zatem wykorzystałam jedno ze zdjęć na komórce, by pokazać cokolwiek, dla poparcia moich słów.

   Po spotkaniu czułam się świetnie, choć nie dawałam sobie większych szans. Doskonale wiedziałam, że moje dotychczasowe doświadczenie zawodowe (to udokumentowane) i wykształcenie nie do końca pokrywają się z pasją i tym, czym zamierzam się zajmować. Po za tym żyłam już czym innym. Za dwa dni miała przyjechać do mnie siostra z dziećmi, a po 4 dniach, to ja z moimi mieliśmy jechać do niej na kolejne 4 dni ;). Powrót z wakacji zaplanowałam dokładnie na czas ogłoszenia wyników, po które trzeba było stawić się osobiście.
   Czas siostry u nas i ten spędzony u niej były czasem świetnym, pozytywnym i pełnym atrakcji, głównie dla dzieci ;). Wakacje pełną parą. Dobrze było coś zmienić, pobyć z kimś bliskim, oderwać się od codzienności. Zwłaszcza, że w swoim towarzystwie często dostajemy z siostrą totalnych głupawek, które sprawiają, że otoczenie patrzy na nas, jak na wariatki :P.

   Następnego dnia po powrocie, czyli 31.07 ruszyłam w trasę po odbiór wyników czując w sobie mieszaninę nadziei i rezygnacji. Rezygnacji nie z planów, ale z tej szansy na dotację. W głowie układałam już plan B i kolejne posunięcia, a nawet i plan C.
   Wyobraźnie sobie moją reakcję, gdy pan odnalazł moje papiery i rzucił mimochodem "Widzę, że tu wszystko pozytywnie" O_o.
   Czy ja dobrze usłyszałam?, a może się przesłyszałam?- pomyślałam, choć z serca wyrywało się - Yes, yes!! Ha! - na głos natomiast powiedziałam tonem spokojnym i opanowanym, jak gdybym nie spodziewała się niczego innego "Bardzo się cieszę".
   Pan przekazał mi jeszcze papiery do podpisu oraz informację, że gdy tylko utworzą grupę zadzwonią z harmonogramem zajęć. Podziękowałam uprzejmie, chowając papiery, które dostałam do ręki na własność, zapytałam czy to już wszystko i pożegnałam się wychodząc.
   Dopiero po wyjściu z budynku na nowo otworzyłam teczkę i wyciągnęłam z niej dokument, który dopiero co chowałam. To o odczytałam już na pierwszej stronie, to dopiero było zaskoczenie!. 13,5 pkt na 15 pkt.! Motywacja - 5/5 pkt.... Cechy osobowościowe - 5/5 pkt....Posiadane doświadczenie - 3,5/5 pkt.
   Powiem szczerze, że całą resztę, czyli opinie i dokładną ocenę to odczytałam dopiero w domu na spokojnie. W drodze powrotnej obdzwaniałam tych mi bliskich, którzy czekali z niecierpliwością na wyniki.

   Takim to właśnie sposobem weszłam do programu i całkiem już realnie mogę czynić postępy ku otworzeniu działalności na własny rachunek ^^. Trzymajcie kciuki za kolejne postępy i sukcesy!

P.s. postaram się niedługo napisać coś nowego, coś więcej, albo chociaż ciąg dalszy powieści. Proszę o cierpliwość :)

Pozdrawiam,
Agafi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz