sobota, 22 grudnia 2018

Cały rok, jak jeden dzień


Czas leci nieubłaganie, a im jesteśmy starsi tym mocniej odczuwamy jego bieg. Żadne to odkrycie, zapewne każdy z was o tym wie. Ja sama również nie zauważyłam tego dziś, lecz lata temu, jeszcze za czasów szkolnych, gdy byłam…, że tak pozwolę sobie potocznie określić tamten czas – gówniarzem ^^.
Dlaczego akurat teraz o tym piszę?. Otóż dlatego, że tak się składa iż 20 grudnia minął rok, odkąd założyłam ten blog i zamieściłam tu pierwszego posta. To zaś niesie ze sobą wiele różnych myśli. Tych dobrych, pozytywnych, ale i tych nieco gorszych, negatywnych i prowadzących do dalszych przemyśleń.
Choć nie zgromadziłam tu powalającej rzeszy fanów i nie zasypujecie mnie komentarzami (powinno mi to dać do myślenia?), to jednak jestem dumna z siebie samej, że wytrwałam i wciąż pomimo braku czasu i nadmiaru obowiązków pojawiam się, piszę i trzymam wyznaczonego celu. Nie poddaje się tak łatwo ^^. Wiem zresztą, że są osoby, które czytają moje wypociny, wywody i zmagania z myślami w moim orlim gnieździe ;).
Jasne!. Miłe komentarze budują. Gdybym choć od czasu do czasu przeczytała „dobrze prawisz”, „lubię Cię czytać”, czy choćby „jesteś spoko” byłoby to dla mnie niezwykle cenne i spowodowało uśmiech. Ale bez tego też da się żyć ;).
Bardziej jednak niż brak komentarzy i miliona odczytów martwi mnie upływający czas, a konkretnie, jak niewiele udało mi się w tym czasie pójść do przodu. Nie w życiu, nie, to nie to!. Tu uważam, że poczyniłam ogromny progres. Kursy, szkolenia, biznesplan, zdobycie dotacji i uruchomienie własnej działalności gospodarczej. Teraz nowe pomysły, nowe produkty, pierwsi klienci i ich pozytywne oceny ^^. To więcej niż mogłabym się spodziewać w tak krótkim czasie.
To wszystko jednak mocno przyhamowało moje pisanie. Oczywiście nie zrezygnowałam z żadnej mojej pasji, wciąż piszę (najczęściej po kątach – w poczekalni do lekarza, w autobusie jadąc na spotkanie z rodziną, przyjaciółmi – układanie w głowie planów, rozmów postaci, ich wygląd, ubiór, analiza każdego pojedynczego słowa i gestu). Mimo wszystko z pewnością sami zauważyliście, że rzadziej niż dawniej dodaję pod postem kolejną część swojej powieści. Mam jej dalszy ciąg, jednak w trakcie tworzenia doszłam do wniosku, że potrzeba uzupełnić ją pomiędzy „rozdziałami” i tu niestety utknęłam z powodu braku czasu, a raczej braku sił. Tu obietnica na nowy rok – Poprawię się!!. Będzie nie tylko ciąg dalszy, ale i coś innego, nowego. A może uda mi się zaskoczyć samą siebie i również w tej dziedzinie odniosę jakiś sukces?. Kto wie!.
Tak czy siak. Życie za krótkie jest i zbyt nieprzewidywalne by dawać za wygraną, zmieniać się w pesymistę i opadać w dół. Nie, to nie ja. Mam zbyt wojowniczy charakter ;). Jeśli znajdzie się ktoś kto powie „Nie dasz rady/ona nie da rady”, a odpowiem wewnętrznie „Ja nie dam rady?, to pacz!!”
Od dziecka miałam w sobie coś takiego, co kazało mi sprzeciwiać się większości. Czasem to dobrze, a czasem źle. Ale im więcej osób mnie do czegoś namawiało (mam tak do dzisiaj, więc uważajcie ^^), tym bardziej ja się zapierałam. Gdy działo się coś co mnie przytłaczało i miałam dość, szybko podnosiłam się i dumnie, z podniesioną głową szłam na przód. Powtarzałam sobie, że dam radę, że udowodnię swoją siłę. Ten upór został mi do dziś i zapewne zostanie na zawsze ^^. Taki już ze mnie ciężki przypadek, hehe. Ale mąż póki co jeszcze ze mną wytrzymuje :P

No to cóż mi pozostaje?.
Obiecuję uparcie prowadzić tego bloga, poprawiać się z dnia na dzień, aby było was tu (zadowolonych czytelników) coraz więcej. Przed nowym rokiem na pewno się jeszcze odezwę, dlatego póki co...
Na nadchodzące dni życzę wam zdrowych, spokojnych i rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, błogosławieństwa Bożego i samych wspaniałości. Niech choinka cieszy wasze oczy, rodzina cieszy serca, a prezenty od Aniołka cieszą jedno i drugie ^^.

Pozdrawiam,
Agafi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz